poniedziałek, 17 stycznia 2011

Ostatni wyrok kary śmierci w Polsce

Karę śmierci dla Henryka Morusia, oskarżonego o siedem zabójstw, a orzeczoną przez Sąd Wojewódzki w Piotrkowie Trybunalskim za cztery, utrzymał w piątek Sąd Apelacyjny w Łodzi. W uzasadnieniu stwierdził, że ani powoływane przez obrońców umowy międzynarodowe, ani obowiązujące moratorium na jej wykonywanie nie są sprzeczne z utrzymaniem najwyższego wymiaru kary. Obrońcy zapowiedzieli kasację.
Sprawa Henryka Morusia wstrząsnęła opinią publiczną w 1992 r., gdy został aresztowany i w śledztwie potwierdził popełnienie na terenie woj. piotrkowskiego wszystkich przypisywanych mu zbrodni. Pod koniec postępowania przygotowawczego odwołał jednak swoje wyjaśnienia, twierdząc, że jest niewinny. Podczas długiego procesu nie odzywał się, a jego zachowanie miało sugerować, że postradał zmysły. Biegli uznali jednak, że jest zdrowy psychicznie i może odpowiadać za swoje czyny. Brak mu tylko uczuć wyższych. Prokuratura oskarżała Morusia o zastrzelenie z nielegalnie posiadanego karabinka sportowego siedmiu osób. Pierwszy zarzut dotyczył zabójstwa Teresy G. w 1986 r. Pozostałych miał się dopuścić w pierwszej połowie 1992 r. Motywem zbrodni był zawsze rabunek. H. Moruś - w opiniach najbliższych dobry mąż i troskliwy ojciec trojga dzieci - utrzymywał na początku śledztwa, że do popełnienia przestępstw zmusiły go kłopoty materialne rodziny. SW w Piotrkowie skazał go w 1993 r. za cztery zbrodnie na karę śmierci z utratą praw publicznych na zawsze, a za trzy na 25 lat więzienia. W tym samym roku wyrok ten uchyliła druga instancja ze względu na uchybienia proceduralne i sprawa wróciła do instancji pierwszej. SW w Piotrkowie wymierzył mu ponownie taką karę w 1995 r. Dwie niezależne apelacje obrońców zarzuciły także temu wyrokowi wiele sprzeczności zawartych w ocenie sądu. Kwestionowały również orzeczony wymiar kary przy obowiązującym moratorium na wykonywanie kary śmierci. SA - co jest rzadkością w postępowaniu apelacyjnym - uzupełniał materiał dowodowy nowymi opiniami biegłych.
Utrzymany w piątek wyrok skazujący na najwyższy wymiar kary nie wstrząsnął Henrykiem Morusiem. Siedział obojętny. W ostatnim słowie twierdził, że nikogo nigdy nie zabił. W trwającym ponad godzinę ustnym uzasadnieniu sędzia sprawozdawca podkreślił związek przyczynowy między przeprowadzonymi dowodami w sprawie a oceną sądu pierwszej instancji. Podkreślił także, że orzeczona wyjątkowa kara nie stoi w sprzeczności z art. 2 konwencji europejskiej, która - zdaniem sądu - dopuszcza możliwość wykonania wyroku skazującego zgodnie z
polskim ustawodawstwem. Moratorium dotyczy tylko okresowego wstrzymania wykonania kary śmieci, nie zaś jej orzekania - stwierdził sędzia.
- Złożę skargę kasacyjną choćby z tego względu, że sąd nie odniósł się w ogóle do faktu, iż od września wchodzi w życie nowy kodeks, który znosi tę karę - powiedział "Rz" obrońca mec. Wiktor Celler.


Jakieś refleksje? 

1 komentarz: